Zmiany w zawodzie fizjoterapeuty wynikające z ustawy oraz Europejskiej Deklaracji Standardów w Fizjoterapii.
Europejska Deklaracja Standardów została przyjęta już w 2003 roku w Barcelonie. Określa ona standardy w prowadzeniu fizjoterapii, nauczaniu o niej czy także, jakie cechy wspólne dzieli z innymi zawodami medycznymi. Choć „EDS” nie ma mocy zdefiniowania np. programu kształcenia w danym państwie, wyznacza jednak minimalne standardy, jakie powinny spełniać takie programy. Określa także zakres praktyki w zawodzie fizjoterapeuty. W Polsce zawód fizjoterapeuty stosunkowo niedawno stał się zawodem regulowanym i został wpisany w poczet zawodów medycznych. Dzięki ustawie o zawodzie fizjoterapeuty uzyskaliśmy szerokie kompetencje, które pozwalają na jeszcze lepsze diagnozowanie i rehabilitację naszych pacjentów.
Podniesienie statusu zawodu fizjoterapeuty.
Dzięki ustawie status zawodu fizjoterapeuty zdecydowanie zmienił się na lepsze. Po pierwsze nie każdy może być określany mianem fizjoterapeuty. Do tej pory wystarczyły krótkie kursy, po których niemalże przypadkowe osoby mogły prowadzić rehabilitację, nie posiadając przy tym praktycznie żadnej wiedzy. Dzisiaj ta sytuacja wygląda zgoła inaczej. Aby móc tytułować się fizjoterapeutą, musimy zdobyć odpowiednie wykształcenie potwierdzone dyplomem. Taki dyplom potwierdzający kwalifikacje uzyska osoba która:
1) rozpoczęła po dniu 1 października 2017 r. jednolite 5-letnie studia wyższe w zakresie fizjoterapii, obejmujące co najmniej 300 punktów ECTS, o których mowa w art. 67 ustawy z dnia 20 lipca 2018 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (Dz. U. poz. 1668, z późn. zm.3)), zwanych dalej „punktami ECTS”, w tym co najmniej 160 punktów ECTS w zakresie fizjoterapii oraz odbyła 6-miesięczną praktykę zawodową i uzyskała tytuł zawodowy magistra oraz złożyła Państwowy Egzamin Fizjoterapeutyczny, zwany dalej „PEF”, z wynikiem pozytywnym, albo
1a) rozpoczęła po roku akademickim 2018/2019 studia przygotowujące do wykonywania zawodu fizjoterapeuty, prowadzone zgodnie z przepisami wydanymi na podstawie art. 68 ust. 3 pkt 1 ustawy z dnia 20 lipca 2018 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, oraz złożyła z wynikiem pozytywnym PEF, albo
2) rozpoczęła po dniu 30 września 2012 r. i przed dniem 1 października 2017 r. studia wyższe z zakresu fizjoterapii, obejmujące co najmniej 180 punktów ECTS, w tym co najmniej 100 punktów ECTS w zakresie fizjoterapii i uzyskała tytuł licencjata lub dodatkowo odbyła studia wyższe obejmujące co najmniej 120 punktów ECTS, w tym co najmniej 60 punktów ECTS w zakresie fizjoterapii i uzyskała tytuł magistra, albo
3) rozpoczęła po dniu 31 grudnia 1997 r. studia wyższe na kierunku fizjoterapia zgodnie ze standardami kształcenia określonymi w odrębnych przepisach i uzyskała tytuł licencjata lub magistra na tym kierunku, albo
4) rozpoczęła przed dniem 1 stycznia 1998 r. studia wyższe na kierunku rehabilitacja ruchowa lub rehabilitacja i uzyskała tytuł magistra na tym kierunku, albo 5) rozpoczęła przed dniem 1 stycznia 1998 r. studia wyższe w Akademii Wychowania Fizycznego i uzyskała tytuł magistra oraz ukończyła specjalizację I lub II stopnia w dziedzinie rehabilitacji ruchowej, albo 6) rozpoczęła przed dniem 1 stycznia 1980 r. studia wyższe na kierunku wychowanie fizyczne i uzyskała tytuł magistra na tym kierunku oraz ukończyła w ramach studiów dwuletnią specjalizację z zakresu gimnastyki leczniczej lub rehabilitacji ruchowej potwierdzoną legitymacją instruktora rehabilitacji ruchowej lub gimnastyki leczniczej, albo 7) rozpoczęła przed dniem 1 stycznia 1980 r. studia wyższe na kierunku wychowanie fizyczne i uzyskała tytuł magistra na tym kierunku oraz ukończyła 3-miesięczny kurs specjalizacyjny z rehabilitacji zgodnie z przepisami Głównego Komitetu Kultury Fizycznej i Sportu, albo
8) ukończyła przed dniem wejścia w życie ustawy szkołę policealną publiczną lub niepubliczną o uprawnieniach szkoły publicznej i uzyskała tytuł zawodowy technika fizjoterapii.
Jak widać powyżej, takie podejście blokuje drogę do fizjoterapii osobom, które nie mając wiedzy i doświadczenia, często wprowadzały pacjentów w błąd, narażając przy tym ich zdrowie.
Szersze kompetencje to większa odpowiedzialność.
Dzięki rozporządzeniu ministra zdrowia, które weszło w życie w styczniu 2019 roku, fizjoterapeuta „stał” się samodzielnym specjalistą i może planować proces fizjoterapii samodzielnie. Możliwość zbadania, obrania kierunku fizjoterapii czy zmian w skierowaniu od lekarza daje nam dużo swobody w wyborze terapii oraz w czasie jej trwania. Jednocześnie wiąże się to z dużo większą odpowiedzialnością. Nowe rozporządzenie nakazuje fizjoterapeutom przekazywanie informacji na temat przebiegu rehabilitacji. Należy pamiętać, że fizjoterapeuta jest w tym momencie w pełni odpowiedzialny za swoje decyzje i każde błędne podejście do problemu, zwłaszcza takie, które poskutkuje pogorszeniem się zdrowia pacjenta, może prowadzić do nieprzyjemnych konsekwencji. Przekazywanie informacji lekarzom wiąże się z kolejnym pozytywem wprowadzenia ustawy. Taki wymóg pozwoli na lepsze monitorowanie skutków zabiegów. Do tej pory fizjoterapeuci musieli sztywno trzymać się liczby zabiegów przepisanych przez lekarza. Nie było istotne, czy była to wystarczająca liczba i czy można było powiedzieć o 100% rekonwalescencji pacjenta. Dzięki przeniesieniu odpowiedzialności na fizjoterapeutów, możemy precyzyjniej planować terapię i odpowiednio dawkować liczbę spotkań w gabinecie.
Kontrowersje związane z ustawą o zawodzie fizjoterapeuty.
Największą kontrowersją pojawiającą się od początku tworzenia ustawy o zawodzie fizjoterapeuty było przekazanie odpowiedzialności w ręce powyższych. Najmocniej zastanawiano się nad tym, czy możliwość samodzielnego kierowania na zabiegi kinezy i fizykoterapii oraz prawo do samodzielnego decydowania o przebiegu terapii, nie narazi pacjentów na niebezpieczeństwo. Czy obawy środowiska lekarskiego potwierdziły się i zanotowano więcej błędów zawodowych wśród fizjoterapeutów? Czy może dzięki większej samodzielności wzrósł odsetek dobrze dobranych terapii i zadowolonych pacjentów? Na takie statystyki jeszcze będziemy musieli poczekać, ale obstawiamy, że druga odpowiedź będzie górowała i pesymizm środowiska lekarskiego nie potwierdzi się.